Co prawda nas tam nie było

Bazą projektu był album rodzinny jednej z jego twórczyń, która to nie ma ścisłego powiązania z sytuacjami z fotografii. Projekt to próba wniknięcia w świat osób z fotografii, bez dociekania prawdy, tworzenie własnej rzeczywistości i odczuć, które ważne są nie mniej, co wspomnienia.

Klaudia Brzezińska, Natalia Kleszczewska

Co prawda nas tam nie było

Zdjęcia z albumu rodzinnego, na których przewijają się różne, powiązane ze sobą więzami krwi, osoby, to dokumentacje chwil, które przez któreś z tych osób uznane były za warte uchwycenia i utrwalenia. To są istotne momenty wyróżniające się na tle innych. Czasami to są zwroty w życiu, coś bardzo pięknego albo bardzo smutnego, czy też przejmującego w inny sposób. Jednak to są to momenty zawsze w jakiś sposób intensywne. Żeby sprawę uczynić bardziej indywidualną, należałoby się jedynie zastanowić nad wyjęciem z tego faktu, że niektóre momenty po prostu uwiecznia się na fotografiach automatycznie z przyczyn kulturowych. Choć i wtedy, bardzo prawdopodobne, że ładunek emocjonalny był obecny, bo takie momenty które “się fotografuje” to wciąż zwykle ważne życiowe sprawy.


Fotografie z albumu rodzinnego pokazują poniekąd losy rodziny, ciąg zdarzeń w dużym skrócie z wyciągniętymi na wierzch momentami kluczowymi, które pozwalają określić wstępny kształt rzeczywistości, jaka dotykała jej członków. Album jest zawsze czyjś, może należeć do jednej osoby, ale przeważnie należy do członków wzajemnie sobie bliskiej rodziny i to oni wybierają treść, którą chcą tam umieścić. Album wyjęty z kontekstu - oglądany przez kogoś nie powiązanego z sytuacjami, które się w nim znajdują, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Oglądający ogląda martwą dokumentację przeszłości.


Przeszłość, jako coś samodzielnego, nie istnieje. Nie ma przeszłości bez człowieka, który jakoś o niej myśli i ma w związku z nią wspomnienia. Wspomnienia są prawdziwe, uczucia i myśli, istnieją. Oglądający, nie posiadający powiązania i wspomnień, ma szerokie pole do tworzenia na podstawie obrazów swojej własnej rzeczywistości. Nigdy nie docieknie prawdy, bo jej tak naprawdę nie ma. Jego odczucia zależą tylko od niego samego i głębi własnych wyobrażeń na temat płaskich danych. Sam może utworzyć sobie rzeczywistość, gdyż będzie miało to taką samą wartość, co czyjeś wspomnienia.


My, jako twórczynie, bazowałyśmy na fotografiach z albumu rodzinnego jednej z nas, która wciąż nie ma ścisłego powiązania z sytuacjami na nich zawartymi. Nakładałyśmy nowe warstwy, swoje odczucia, próby własnego odtworzenia rzeczywistości z tamtych lat lub próby utworzenia jej na nowo, nie dociekając przy tym prawdy, bo to byłoby działaniem pozbawionym realnego sensu.